Mgły nad Zalewem Cieszanowice

To chyba jeden z moich najważniejszych wyjazdów na zdjęcia w 2018 roku, ale zacznijmy od początku. Jest sobota, zegar wybija właśnie godzinę 21 kiedy na messengerze pojawia się krótka wiadomość od Kamila: szykuj się, jutro mgły. Chwila namysłu, pakuję cały sprzęt i stwierdzam, że z rana wyruszę w stronę góry Kamieńsk. Wszystko już gotowe, można zatem kłaść się spać. Chwilę po godzinie 3:00 dzwoni budzik, czas na pobudkę. Robię sobie kawę, która trafia do termosu, a następnie kontaktuje się z Kamilem, który oznajmia mi, że jedzie nad Zalew Cieszanowice. Wsiadam do auta i jadąc już w stronę stoku dosłownie w ostatniej chwili zmieniam plany i także ruszam w kierunku zalewu. Jadąc przy bardzo kiepskiej widoczności zjeżdżamy się przy tamie kilkanaście minut po 4 rano. Jest jeszcze ciemno, a gęsta mgła ogranicza widoczność do kilkudziesięciu metrów. Czas na pierwsze zdjęcia.

Przyznam szczerze, że to moja pierwsza tak konkretna mgła podczas której miałem możliwość fotografować, wcześniej nie zwracałem za bardzo uwagi na warunki ponieważ zdjęcia robiłem tylko przy okazji wędrówek czy wyjazdów. Wiem jedno – od tego dnia wszystko się zmieni! Po kilku ujęciach przenosimy się w inne miejsce z nadzieją, że widoczność nieco się poprawi. Przed nami najsłynniejsze drzewo nad zalewem, jednak to nie ono przykuwa moją uwagę. Kawałek dalej stoi bocian, który w tej mgle wygląda bardzo ciekawie, to moja chwila. Dość ostrożnie zbliżam się w jego kierunku i  dostrzegam, że bocian ma tylko jedną nogę. Podchodzę jeszcze kilka kroków i wtedy ptak się płoszy, na szczęście udaje mi się wykonać kilka bardzo klimatycznych zdjęć, zresztą zobaczcie sami.

Po publikacji zdjęć na facebook’u w komentarzach pojawiła się historia dotycząca drugiej nogi bociana – bidulek stracił ją po zaplątaniu się w żyłkę wędkarską i mimo dość szybkiej reakcji wędkarzy niestety nie udało się go w porę uwolnić… Smutna historia ale czas jechać dalej, tym razem w stronę tajemniczej kapliczki, którą w takich warunkach chciałem zobaczyć już dawno. Po drodze robimy jeszcze szybki przystanek przy mniejszej tamie gdzie powstają kolejne ujęcia.

Docieramy w okolice kapliczki. Mocno zarośnięta już droga do nie należy do najłatwiejszych, a to w połączeniu z poranną rosą sprawia, że momentalnie przemakają nam buty oraz spodnie – i to na wysokość samych ud. To cena jaką przyszło nam zapłacić za możliwość podejścia dużo bliżej, ale było warto, no przynajmniej według mnie.

Wracamy ponownie na tamę gdzie w końcu przebija się słońce. Warunki są idealne dzięki czemu Kamil ogarnia genialne ujęcia z powietrza. Mi pozostaje zadowolić się tym jednym, jedynym kadrem, który widzicie poniżej. Zobaczcie też mistrzowskie ujęcie Kamila, którego zdjęcia możecie podziwiać na stronie Piotrków z lotu ptaka.


Rozmawiamy jeszcze chwilę i ruszamy każdy w swoją stronę. Jadąc stwierdzam jednak, że odwiedzę jeszcze jeden ostatni punkt – przystań z wypożyczalnią sprzętu. Jak się okazuje jest to kolejna dobra decyzja tego dnia. Na miejscu zastaję wędkarza, który chodzi po dość płytkich wodach zalewu, ale wygląda to świetnie. Zawsze podziwiałem podobne kadry u innych fotografów, teraz mam takie i ja.

Nad wodą unosi się jeszcze przyjemna mgiełka, wykonuję więc kilka zdjęć rowerków wodnych, które swoją kolorystyką ożywiają te poranne szarości mglistego klimatu.

Podsumowując wiecie co było dla mnie największym pozytywem tego wypadu? Dzięki niemu zacząłem świadomie planować swoje wyprawy. Przede wszystkim zainstalowałem sobie aplikację pogodową (którą nałogowo śledzę) oraz zacząłem sprawdzać pozycje słońca w danej lokalizacji by mieć jeszcze większą kontrolę nad tym co chciałbym uzyskać. Mogę śmiało powiedzieć, że ten wyjazd był tym przełomowym, który nie tylko uzależnił mnie od mgieł i wschodów słońca ale także wskazał kierunek w którym chciałbym podążać jako fotograf. Na koniec jeszcze dwa pamiątkowe ujęcia ze mną w rolach głównych.

2 Comments

  1. Pingback: TOP 30 mglistych ujęć z 2018 roku – POBEZDROZACH.COM

  2. Pingback: TOP 30 moich mglistych ujęć z 2018 roku – POBEZDROZACH.COM

Dodaj komentarz